Zapraszam Was do przeczytania mojego podsumowania ostatnich 3 tygodni, w których wystartowaliśmy w 3 rajdach – Tarmac Masters Radków, ostatniej rundzie Mistrzostw Europy ERC, Rajdzie Śląska i w rundzie Mistrzostw Świata WRC – Rajdzie Europy Centralnej.
Po sierpniowym Rajdzie Ceredigion mieliśmy kilka tygodni przerwy. Chcieliśmy właściwie przygotować się do Rajdu Śląska, dlatego zdecydowaliśmy się wystartować w Tarmac Masters. Zawody miały bardzo kompaktowy charakter. Wyjechaliśmy z Szymonem w sobotę rano z Łodzi, po południu mieliśmy zapoznanie z trasą, a już wieczorem wystartowaliśmy do pierwszego miejskiego odcinka.
Rajd był mocno obsadzony, czołowi zawodnicy Mistrzostw Polski stanęli na starcie. Organizator w sobotę przygotował dwie próby: Wambierzyce i Radkowską Perłę. 11-kilometrowy odcinek Wambierzyce był prawdziwą, szybką, wymagającą próbą, która miała wszystkie charakterystyczne sekcje dla rajdów na Dolnym Śląsku. Okazało się, że po 5 tygodniach przerwy czułem się za kierownicą dobrze. Rajd ułożył się dla nas bez większych problemów. Jeździliśmy w warunkach pomiędzy przesychającymi, a suchymi. Ostatecznie Tarmac Masters zakończyliśmy na 1. miejscu, wygrywając wszystkie próby i notując około 0,4-0,5 s/km przewagi nad Jarkiem i Marcinem Szejami i Grzegorzem Grzybem pilotowanym przez Łukasza Zaparta.
Po tych zawodach na 1,5 dnia wróciłem do domu. Przygotowałem się do zapoznania z trasą Rajdu Śląska i już w środę mieliśmy krótkie testy. Od razu na odcinku testowym miło było zobaczyć topowych europejskich zawodników na naszych trasach.
Rajd Śląska był świetnie zorganizowany. Gratuluję całej ekipie i lokalnym władzom przygotowania dwóch wyjątkowych prób pod katowickim Spodkiem i Stadionem Śląskim w Chorzowie. W porównaniu do innych rund Mistrzostw Europy, debiutujący Rajd Śląska z perspektywy zawodnika był przygotowany na wysokim poziomie.
Dla nas nasza domowa runda Mistrzostw Europy to przede wszystkim walka o finalną pozycję na koniec sezonu. Punktacja wskazywała, że realnie będziemy walczyć o pozycję pomiędzy 2. a 4. miejscem w tegorocznych Mistrzostwach Europy.
Odcinek kwalifikacyjny zakończyliśmy na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej. Wieczorną, piątkową próbę pod Katowickim Spodkiem wygraliśmy w klasyfikacji generalnej.
Prawdziwe ściganie rozpoczęło się w sobotę. Nawierzchnia była sucha, temperatura od rana dość niska. Rozpoczęliśmy od odcinka Jastrzębie-Zdrój, na którym zajęliśmy 4. miejsce, jadąc trochę zbyt defensywnie i niepewnie. Na kolejnym odcinku popełniłem błąd, przez który wysunęliśmy się z drogi, tracąc kilka sekund, ale szczęśliwie wróciliśmy na trasę.
To było trochę „kwadratowe” wejście w rajd, do którego – myślę – przyczynił się stres startowy, którego właściwie nie opanowałem. Na odcinku Jasienica pojechaliśmy dobrze i równo.
Drugą sobotnią pętlę, ze względu na brak pełnej satysfakcji z ustawień, wyczucia punktów hamowań i prędkości wejścia w zakręty, zdecydowałem, że pojedziemy na twardych oponach Michelin H31. Z perspektywy sezonu wiedziałem, że dobrze czuję się na tych oponach, choć decyzja była ryzykowna. Ten dzień nie był bardzo ciepły. Temperatura wyniosła około 13-14 stopni w najcieplejszym momencie i trochę się ślizgaliśmy, ale poza odcinkiem Ochaby poprawiliśmy swoje czasy. Kończący dzień odcinek Stadion Śląski wygraliśmy w klasyfikacji generalnej.
Cieszę się, że spisaliśmy się na miejskich próbach i pod koniec sezonu znowu kilka z nich wygraliśmy, co nie było w tym roku standardem.
Dzień zakończyliśmy na 4. miejscu w klasyfikacji generalnej, a ostatni, niedzielny etap przyniósł zmiany w pogodzie. Ścigaliśmy się w zmiennych warunkach – po mokrej, suchej i przesychającej nawierzchni. W tych warunkach spisywaliśmy się lepiej, co również jest ciekawą odmianą w tym sezonie. Kiedyś wyraźnie jako kierowca traciłem w błocie i głębokich cięciach, a od Rajdu Barum w trudnych warunkach raczej zyskujemy niż tracimy, co cieszy mnie, bo odbieram to jako rozwój moich rajdowych kompetencji.
Sytuacja w klasyfikacji mistrzostw była wymagająca. Nie spodziewałem się przed rajdem, że załogą, która nada tempo w całej rywalizacji, będzie Andrea Mabellini z Virginią Lenzi. A to właśnie ta załoga goniła nas w Mistrzostwach Europy w walce o podium. Presja w związku z możliwością utraty miejsca na podium była spora, ale zachowaliśmy zimną krew i do samej mety rajdu jechaliśmy ładnie. Podjęliśmy rękawicę jeszcze na Power Stage, notując naprawdę dobry czas i 2. miejsce na tym odcinku, natomiast ostatecznie zabrakło nam 4,3 sekundy do 3. miejsca i 5,8 sekundy do 2. miejsca w rajdzie.
Co najważniejsze z perspektywy tamtego weekendu – zakończyliśmy sezon na 3. miejscu w Mistrzostwach Europy, co odbieram jako dobry wynik.
Walka o Mistrzostwo Europy w tym sezonie z Haydenem Paddonem i Johnem Kennardem wymagała naprawdę bardzo dobrej jazdy, a z perspektywy całego sezonu ja niestety takiej jazdy powtarzalnie nie prezentowałem. Wiem jednak, że tego podium nikt nam nie dał za darmo i wymagało to walki na międzynarodowym poziomie, więc jestem z niego dumny.
Co do poziomu Mistrzostw Europy – jest naprawdę wysoki. Doszło to do mnie po ostatnim weekendzie, gdzie nasza konkurencyjność w Mistrzostwach Świata WRC2 prezentowała się na podobnym poziomie do tego, co pokazywaliśmy w ostatnich rajdach ERC i pozwalała na walkę o podobne pozycje w rajdzie.
Start w Rajdzie Europy Centralnej był zaplanowany przed sezonem. Miał być dodatkowym rajdem, który jest przydatny do pokonania kolejnych kilometrów oesowych na trasach Mistrzostw Świata.
Podszedłem do niego na luzie. Nie byłem tak rzetelnie przygotowany jak zazwyczaj. Na zapoznaniu z trasą zdarzało się, że Szymon musiał podpowiadać mi, w którą stronę prowadzi odcinek, bo nie miałem czasu po Rajdzie Śląska na właściwe prześledzenie wszystkich onboardów i przygotowanie bazy opisu rajdowego.
Co również ważne i czym chciałem się z Wami podzielić po tym starcie, to moje podejście do czwartkowego i piątkowego etapu rajdu. Mówiąc szczerze, miałem w głowie to, że nie muszę ukończyć tego rajdu. Powtarzałem sobie przed startami do odcinków: „Możesz wypaść, urwać koło – najwyżej te zawody skończą się wcześniej i nie ma żadnych konsekwencji związanych z takim rozwiązaniem”. Mam wrażenie, że takie „lekkie” podejście procentowało na początku rajdu. Weszliśmy dzięki temu w rajd bardzo konkurencyjnym tempem i stać nas było na dobre czasy nie na jednym, ale na wielu próbach w ciągu pierwszych dwóch dni. Nie bałem się ostrych krawężników, niebezpiecznych kamieni w cięciach – jechałem po prostu, próbując przejechać jak najszybciej każdą poszczególną próbę. Ta strategia się sprawdziła i pozwoliła pokazać trochę więcej naszego potencjału.
Sobota rozpoczęła się od odcinka po mokrej nawierzchni we mgle. Straciłem na niej pewność i czucie, odpuszczając kilka szybkich sekcji, w których widoczność była bardzo niska. Co jednak cieszy – po tej próbie wziąłem się w garść i wspólnie z Szymonem pojechaliśmy kolejne 100 kilometrów soboty naprawdę dobrze. Po raz pierwszy w naszej historii w Mistrzostwach Świata wykazaliśmy się tak równą jazdą przez całą sobotę.
W niedzielę, choć również powtarzałem sobie, że należy dalej jechać bez żadnych analiz i wykorzystywać swój potencjał bez nadmiernego przejęcia, pokusa dojechania do mety i walki o pierwsze podium w WRC2 była duża. Tego dnia zachowaliśmy już sporo rozsądku, który pozwolił nam ukończyć rajd na 3. miejscu w klasyfikacji WRC2.
Nie mogę pominąć w tym miejscu naszej walki z Kajetanem i Maćkiem. Wiecie, kiedyś myślałem, że dojdzie do takiego pojedynku, w którym pokażemy z Szymonem, na co nas stać. Jednak, gdy przychodziło kilka razy w przeszłości do takiej rywalizacji, zawsze mi czegoś brakowało i w którymś momencie traciliśmy tempo względem naszych mistrzów. Po prostu byłem tym mniej kompletnym kierowcą.
Kajetan swoją pracą i talentem wypracował taką prędkość i skuteczność, że niewielu polskich kierowców może pochwalić się rywalizacją z nim, która zakończyła się zwycięsko. Jestem z tego dumny, bo to wydarzyło się dzięki wieloletnim startom i pracy, którą wspólnie z Szymonem wykonujemy. Po prostu zarówno po ludzku, jak i jako sportowiec się cieszę, bo dogonić swojego mistrza to wspaniałe uczucie, którego życzę każdemu sportowcowi. Nie zmienia to jednak faktu, że był to jeden rajd i chciałbym naszych kolejnych pojedynków w przyszłości. Równie zaciętych i na jak najbardziej światowym poziomie prędkości, bo taka rywalizacja to satysfakcja dla nas wszystkich Polaków.
Chciałbym również pogratulować kolejnego świetnego startu Hubertowi Laskowskiemu i Michałowi Kuśnierzowi, którzy są naszą rajdową nadzieją na starty w WRC. Cieszę się, że ta kariera nabiera rozpędu i wierzę w to, że powoli zaczyna być nie do zatrzymania. Wielkie gratulacje dla Huberta, jego rodziny i partnerów, którzy wykonują wspaniałą pracę.
To był dobry rok. Pełen lekcji, ambicji, wielkich chęci, wyzwań, marzeń, oczekiwań. Nie zdałem wszystkich egzaminów. Ale nie poddałem się. W ostatnich 3 miesiącach byliśmy coraz lepsi. Chciałbym, żebyśmy wrócili po tegorocznej lekcji silniejsi. W tej chwili pracuję nad organizacją kolejnego sezonu startów, bo mamy jeszcze wiele do udowodnienia.
Dziękuję bardzo partnerom naszych startów za wspieranie nas w spełnianiu naszych sportowych marzeń. Dziękuję również kibicom za wsparcie.
Pozdrawiam Was
Miko