Czwartą rundą tegorocznego sezonu Rajdowych Mistrzostw Europy był 50. Barum Czech Rally Zlin. Prawdopodobnie najtrudniejsza runda sezonu przyniosła znakomity występ duetu ORLEN Team. Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk awansowali na pozycję wiceliderów FIA ERC. Patrząc na to, kogo pokonał duet w Škodzie Fabii Rally2 evo, ręce same składają się do oklasków.
Rajd Barum to prawdopodobnie najtrudniejsza runda Rajdowych Mistrzostw Europy. Ba, według wielu ekspertów jest to najtrudniejszy asfaltowy rajd na świecie. Same odcinki w okolicach przemysłowego Zlina są niezwykle wymagające. Wąskie, bardzo szybkie, prowadzące przez lasy, pełne rajdowego „syfu” i błota. Natomiast o wyjątkowości tego rajdu świadczy coś jeszcze.
Mianowicie… potężna, lokalna konkurencja. Swego czasu w mistrzostwach Europy pojawiały się nawet pomysły, aby miejscowi zawodnicy nie startujący w całym cyklu nie mogli odbierać punktów tym, którzy biorą udział w FIA ERC na co dzień. Było to pokłosie m.in. właśnie słynnej „Barumki”, na której doświadczeni Czescy kierowcy czują się nawet pewniej, niż Włosi na ich Rajdzie Rzymu.
Już odcinek kwalifikacyjny pokazał, że Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk mają w ten weekend sporo do udowodnienia. Załoga ORLEN Team wykręciła czwarty czas, przegrywając zaledwie o 0,007 s z Janem Kopeckim i Janem Hlouskiem. Warto w tym momencie dodać, że Honza Kopecky to kierowca, który startował w tym rajdzie po raz 18. i miał na swoim koncie już 10 zwycięstw i 92 wygrane odcinki specjalne. Jak zatem porównać doświadczenie obu panów, skoro „Miko” w przeszłości przejechał w całości zaledwie… cztery odcinki specjalne Rajdu Barum.
Jubileuszowy, 50. Barum Czech Rally Zlin wystartował od superoesu w centrum Zlina. Chociaż krajobrazem próbie daleko jest do hiszpańskiego Salou, czy meksykańskiego Guanajuato, nigdzie na świecie nie ma takiej atmosfery, jak na nocnym, miejskim oesie w Zlinie. Trudno jest opisać słowami klimat, jaki tworzą tam kibice. Szczególnie, kiedy ostatnie załogi ruszają na trasę blisko północy i niebo rozświetlają tysiące fajerwerków. Tam Marczyk i Gospodarczyk znów potwierdzili dobrą dyspozycję, zajmując 5. miejsce, 3,7 s za liderami.
Sobota oznaczała trzy pętle ścigania, w trakcie których załogi miały do pokonania próby Brezova, Hostalkova, Komarov oraz Pindula – wszystkie przejeżdżane dwukrotnie. Próby w świecie rajdów doskonale znane, szczególnie legendarna już Pindula. Wyzwanie miało być tym bardziej wymagające, że warunki były zmienne. Miejscami pojawiały się mokre, zabłocone partie. Polski duet w Škodzie Fabii Rally2 evo poradził sobie znakomicie, udowadniając jednocześnie jak dobrą mieszankę na każde warunki przygotował Michelin.
Czasy kręcone w pierwszej piątce mistrzostw Europy, szczególnie na tak trudnym rajdzie, jak Barum, musiały imponować kibicom i ekspertom. Jeszcze bardziej imponowała chyba dojrzałość i bardzo mocny „mental” załogi. Błędy w okolicach Zlina popełniali o wiele bardziej doświadczeni zawodnicy – duet ORLEN Team jechał szybko i zarazem pewnie, trzymając się drogi i skutecznie pokonując kolejne kilometry… i kolejnych rywali.
W niedzielę na Halenkovicach, Biskupicach oraz Majovej było podobnie. W niewiarygodnej bitwie na oesach aż sypały się iskry. Dosłownie i w przenośni, bo kilku faworytów nie wytrzymywało tego tempa. Ostatecznie Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk zakończyli imprezę na znakomitym 5. miejscu w klasyfikacji generalnej. Największe wrażenie robi jednak punktacja sezonowa mistrzostw Europy na półmetku rywalizacji.
Załoga ORLEN Team awansowała bowiem na pozycję wiceliderów najstarszego rajdowego cyklu świata. Z dorobkiem 78 punktów Polacy w Škodzie Fabii Rally2 evo ustępują zaledwie o 19 oczek liderowi, Andreasowi Mikkelsenowi. Kapitalny występ w Rajdzie Barum sprawił też, że Marczyk i Gospodarczyk awansowali na pozycję liderów w Michelin Talent Factory – prawdziwej rajdowej kuźni talentów. Tam ich przewaga nad najbliższymi rywalami wynosi 2 punkty.
– Jesteśmy na mecie jubileuszowego Rajdu Barum, 4. rundy mistrzostw Europy. Rajdu, który był tak samo trudny, jak i udany dla naszej załogi. Kończymy go na 1. miejscu w kategorii Michelin Talent Factory i na 5. w klasyfikacji generalnej. To dla nas fantastyczny powrót na te wymagające czeskie odcinki po ostatniej wizycie w 2019 roku, kiedy to niestety nie było nas na mecie rajdu – mówił Mikołaj Marczyk na mecie rajdu.
– Cieszę się, ponieważ kolejny raz widzę, że rozwinęliśmy się z Szymonem jako załoga rajdowa. Kończymy pierwszą połowę mistrzostw Europy w doskonałych nastrojach, jako liderzy Michelin Talent Factory i wiceliderzy klasyfikacji generalnej całych mistrzostw. Teraz z optymizmem spoglądamy już w kierunku kolejnej rundy ERC – Rajdu Azorów – mówił uradowany kierowca ORLEN Team.
– Rajd Barum słynie z najtrudniejszych tras asfaltowych na świecie. Wiele załóg miało z tymi oesami problemy i kończyło rywalizację poza drogą – nawet Czesi, którzy są tutaj wyjątkowo szybcy, nie do końca potrafili znaleźć sposób na te próby. Pogoda cały czas się zmieniała, nigdy nie jechaliśmy na takiej oponie, jaka byłaby najlepsza w danych warunkach. Cały czas z jednej strony wisiała nad nami groźba deszczu, z drugiej wizja pełnego słońca – musieliśmy mieszać z oponami, zachować jakiś margines i elastyczność – zauważył pilot, Szymon Gospodarczyk.
– Ukończyliśmy rajd na świetnym piątym miejscu. To znakomita baza pod to, aby w przyszłości walczyć tu nawet o pierwszą trójkę. Mam nadzieję, że będziemy w stanie to robić. To był bardzo trudny rajd, a nasi rywale mieli tu nieporównywalnie więcej doświadczenia. Każdego dnia budziliśmy się wcześnie rano, a kładliśmy się spać po północy. To były wymagające dni, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Teraz czas na regenerację i przygotowanie do Rajdu Azorów – zakończył zawodnik ORLEN Team.
Załoga myślami jest już przy Rajdzie Azorów. Pora na niesamowitą podróż na środek Oceanu Atlantyckiego. Jedne z najbardziej tropikalnych i unikatowych tras rajdowych świata przywitają zawodników w dniach 16-18 września. Czas na ściganie po koronach wulkanów.