Planując tegoroczny kalendarz startów wiedziałem, że oprócz debiutanckich startów w Mistrzostwach Świata WRC2 chciałbym w tym roku wystartować w naszym domowym Rajdzie Polski. Jest to dla mnie ważne ze względu na to, że w ostatnim czasie ścigamy się coraz częściej z dala od Polski i chciałem spotkać się z Wami- naszymi kibicami u nas. Dodatkowo powiem Wam, że jak dotąd nie ścigałem się jeszcze na trasach, które dają więcej frajdy niż odcinki naszego Rajdu Polski. To niesamowita mieszanka prędkości, szybkich zakrętów i szczytów, które czasami zamieniają się w duże skoki. Wielka przyjemność z jazdy.
Przygotowania nie były jednak takie proste. W ostatnich 4 tygodniach zadebiutowaliśmy w dwóch rundach WRC- Rajdzie Portugalii i Rajdzie Sardynii, a następnie przyjechaliśmy prosto na Mazury. Z pewnością zaletą takiego rozwiązania było to, że w ostatnim czasie nie wysiadałem z rajdówki. Z drugiej strony czułem niepewność związaną z małą ilością czasu na przygotowania przed rajdem związane z analizą onboardów, czy przygotowaniem właściwych ustawień samochodu i opon w dostosowaniu do pogody, która będzie panowała na rajdzie. Wiedziałem również, że w tak długim obozie rajdowym może nastąpić moment przesilenia i moje zmęczenie wpłynie na koncentrację i wytrzymałość.
Jednak postanowiłem po prostu każdego dnia wykonywać wyznaczone przez siebie zadania i trzymać się planu. Planu niełatwego, którym nie dzieliłem się nadmiernie na zewnątrz, ale miałem w głowie. Czułem, że przyszedł ten właściwy moment. W ramach mojej strategii rozwoju w rajdach samochodowych oceniłem, że moja dotychczasowa wiedza o Rajdzie Polski, technika jazdy, obycie w rywalizacji i aktualne przygotowanie pozwalają na to, żeby to był ten rajd. Rajd, w którym pokażemy swoje możliwości na przestrzeni całego dystansu i zawalczymy o jak najwyższą pozycję.
To wbrew pozorom był dla mnie duży sprawdzian. W przeszłości pokazaliśmy, że potrafimy być szybcy na poszczególnych odcinkach, a nawet pętlach rajdu, natomiast nigdy nie pojechaliśmy jeszcze rajdu na arenie międzynarodowej na miarę walki o zwycięstwo popartej czystym tempem jazdy. Jako kierowca z reguły ograniczający ryzyko wiedziałem, że dopiero teraz sprawdzę, czy w momencie, w którym czuję, że mam odpowiedni pakiet doświadczenia jestem w stanie pokazać pazur, ofensywę i być gotowym do walki.
W przygotowaniach do rajdu wyszło, że dodatkowym utrudnieniem wbrew pozorom są nasze dwa ostatnie debiutanckie starty. Żeby przejechać Rajd Portugalii i Sardynii przede wszystkim uczyłem się jak ograniczać ryzyko złapania kapcia i zniszczenia samochodu, dodatkowo starając się zachować wysokie tempo jazdy. Ciężar trudności w tamtych rajdach leży gdzie indziej niż w Rajdzie Polski. Tutaj nie ma miejsca na delikatne odpuszczanie, nie do końca złożone auto w zakręcie czy zdjęcie nogi z gazu w kluczowych sekcjach. Podczas krótkich testów i odcinka kwalifikacyjnego starałem się wymusić w mojej jeździe powrót do technik potrzebnych do szybkiej jazdy na takich szutrowych trasach.
Odcinek kwalifikacyjny był mocno stresujący, ponieważ w pierwszym przejeździe Free Practice nie mieliśmy zbyt dobrego tempa, a w drugim przejeździe zatrzymał nas wypadek załogi Koik Pritt / Tamm Kristo. Odcinek kwalifikacyjny, który był bardzo ważny pojechałem wychodząc ze strefy komfortu i naciskając w sposób bardziej zawadiacki niż poparty na właściwych przemyśleniach- to przyniosło jednak efekt, ponieważ zakończyliśmy go na 2 miejscu i mieliśmy bardzo dobrą pozycję startową do rajdu.
Można powiedzieć, że na Rajdzie Polski zdarza mi się wchodzić na wyższy poziom. Tak stało się drugi rok z rzędu. Prędkość przyszła we właściwym momencie, czyli w sobotę rano. Pierwsza pętla pokazała, że mamy tempo na to, aby próbować walczyć o 1 miejsce w naszej domowej rundzie mistrzostw Europy. Czułem jednak przy tym, że w pewien sposób jesteśmy blisko limitu moich możliwości, ale jesteśmy w stanie w tej przestrzeni tempa pozostać na dłuższym dystansie.
W II pętli moja koncentracja na początku nie była tak dobra, popełniłem pierwszy błąd i mieliśmy sporo szczęścia. Przy 140 kmh na jednym z podbić krzywo wyskoczyliśmy ocierając się tylną lewą częścią auta o drzewo. Zdjęliśmy przy tym zderzak, błotnik i fragment drzwi, nasza opona była pocięta od kory, która również weszła pomiędzy oponę a felgę. Natomiast pojechaliśmy dalej, a w naszym aucie poza utratą właściwej geometrii i tym, że trochę zaczęło kurzyć się w środku nic się nie stało.
Nie chciałem odpuszczać, natomiast wjeżdżając na ostatni odcinek Wieliczki wiedziałem, że cały czas trzeba realizować strategię bycia blisko limitu, ale odczytywać też znaki takie jak błąd opisany powyżej, ponieważ w rajdach samochodowych nie ma nieskończonego zapasu szczęścia i takie momenty trzeba w danej sytuacji analizować i doceniać. W momencie, w którym oceniłem, że ryzyko uderzania w leżący luźno kamień w koleinach jest za duże, a przy wysokich prędkościach łatwo wypaść z drogi w nieregularnych i agresywnych koleinach pojechałem ten odcinek już bardziej z głową i analizując cały rajd oraz to, że przed nami jeszcze jutro 80 kilometrów ścigania. Dojechaliśmy do mety z przyzwoitym czasem jednak czułem, że to będzie moment, kiedy Nil i Marc nam odjadą.
Pomimo tego, że wydawało się, że to my jesteśmy już bardziej na limicie w tym samym momencie pojawiły się problemy z ich strony co pokazało mi ponownie jak w rajdach oprócz prędkości ważna jest umiejętności oceny ryzyka i przetrwania kluczowych wielu momentów, które są niby nie do przewidzenia, jednak analizując wszystkie znaki i zachowując wyczucie momentu, możemy w pewnym stopniu zaplanować więcej niż się wydaje. W ten sposób zakończyliśmy dzień na 1 miejscu w klasyfikacji generalnej mistrzostw Europy.
Wiedziałem, że drugiego dnia w pierwszej pętli muszę trzymać się strategii poprawnej jazdy, bez podejmowania nadmiernego ryzyka, ale również nie wypadać z dobrego tempa. Pierwszy odcinek był przyzwoity, na kolejnych dwóch zanotowaliśmy niewielkie straty do Toma, który był za nami. Na ostatniej pętli mając około 16 sekund przewagi postanowiłem pojechać szybko odcinek Mikołajki Max, na którym mamy niezłą prędkość, żeby łatwiej mi było kontrolować ostatnie dwa odcinki rajdu unikając ryzyka. Jednakże thriller dopiero się zaczynał. Pomimo dość bezpiecznych ustawień auta na jednym z hamowań do szybkiego zakrętu byłem zbyt agresywny podczas hamowania. Auto zanurkowało głęboko w jeszcze mokrej koleinie i wiedziałem, że możemy być naprawdę blisko dużych kłopotów. Nie myliłem się i kilka sekund po zebraniu większej ilości mokrego piachu zobaczyłem komunikat wysokiej temperatury wody i od razu wyłączyłem tryb jazdy rajdowej oraz przeszedłem do jazdy w trybie drogowym na 5 biegu. To był drugi moment podczas tego rajdu, w którym szczęście było po naszej stronie. Do mety było raptem kilka zakrętów, może kilometr. Następnie długie sekundy na mecie stop, po której dopiero możemy wyskoczyć z auta za strefą i próbować odblokować chłodnicę. Szymon jak zawsze spisał się mając w swojej torbie wszystkie potrzebne narzędzia i działając ekspresowo. Od przegrzania silnika i zakończenia rajdu w tym miejscu dzieliły nas pewnie sekundy.
Wróciliśmy z dalekiej podróży. Kolejne dwa odcinki to po prostu unikanie już wszelkich problemów. Cieszę się z naprawdę poprawnego przejazdu ostatniego odcinka rajdu, ponieważ był to dobry moment na sprawdzenia czy dam radę wytrzymać presję różnych zdarzeń i w tym aspekcie nie zawiodłem nas.
W ten sposób wygraliśmy ORLEN 78. Rajd Polski. Rundę Rajdowych Mistrzostw Europy. Na mecie byłem z jednej strony zmęczony psychicznie przygodami ostatniej pętli, a z drugiej poczułem, że właśnie zakończyłem pewien rozdział. Rozpocząłem go w 2015 roku stojąc jako kibic na odcinku Świętajno podczas Rajdu Polski. Tam zdecydowałem, że zrobię wszystko, żeby zostać kierowcą rajdowym. Gdy dojechaliśmy do mety 7 lat później jako zwycięzcy tego rajdu poczułem jak zamykam pewien okres klamrą. Jak spełniony jestem wiedząc się, że wytrwałością i wiarą w marzenia po prostu je zrealizowaliśmy.
To zwycięstwo dedykuję bardzo szerokiej grupie osób, których określam jako nasz zespół. Są w tej grupie oczywiście moi najbliżsi współpracownicy z zespołu rajdowego, ale również nasi partnerzy, którzy od lat konsekwentnie na nas stawiają, grono kibiców, z którymi znamy się osobiście i wiem jak dobrze nam życzycie otwierając nam niejednokrotnie różne możliwości i wspierając nas. Jesteśmy naprawdę dużym zespołem, bo jesteście w nim wszyscy razem ze mną.
Nie jest to ostatnie słowo z naszej strony. Choć wiem, że przed nami wymagające lata wytężonej pracy, to właśnie takie chwile jak wczoraj rekompensują w pełni setki dni wyrzeczeń. Wiemy co robić i wiem, że to na nas należy postawić.