Cześć!
Zapraszam Was serdecznie do przeczytania mojej relacji z 3 rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski- Rajdu Nadwiślańskiego 2021.
Powiem Wam, że ten sezon jest dla mnie wyjątkowy. Do połowy maja wszystko było jeszcze normalnie. Czekałem dość długo na rozpoczęcie sezonu, mając półroczną przerwę w jeździe rajdówką. Natomiast od 2 miesięcy czuję się jak profesjonalny kierowca rajdowy. Wystartowałem w tym czasie w 5 rajdach zarówno na nawierzchni szutrowej jak i asfaltowej. Przed szutrowymi rajdami naprawdę dobrze przygotowaliśmy się, mogłem pojeździć rajdówką więcej niż zawsze. Teraz jestem w okresie przygotowawczym do asfaltowej części sezonu i czuję, że dostałem dużo wiatru w skrzydła, wsparcia i ostatnie sezony naszej wspólnej pracy z Szymonem zaczynają procentować.
Jednakże mój optymizm przed rajdem Nadwiślańskim nie był nadmierny. Do rajdówki po długiej przerwie wsiadłem po raz pierwszy w czwartek. Mieliśmy nowe amortyzatory, nowy przedni dyferencjał, całkowicie nową gamę opon Michelin i niezbyt dużo czasu. Dodatkowo po tak długiej przerwie konieczna jest treningowa jazda dla samego przywrócenia wyczucia za kierownicą, które pojawia się dopiero po kilkudziesięciu kilometrach.
Krótkie testy na trasach w okolicach Rzeszowa przebiegły pomyślnie, choć nie wykonaliśmy całego założonego programu. Od razu po nich przejechaliśmy do Lublina, gdzie nocowaliśmy na rajdzie. Piątek rozpoczął się dla nas o 05:30 rano, żeby zdążyć dojechać na odcinki specjalne. W tej chwili w Mistrzostwach Polski są 3 przejazdy zapoznawcze, więc na zapoznaniu również trzeba pilnować każdej minuty, żeby wyrobić się w czasie. Po południu odbył się odcinek testowy, który w swojej charakterystyce był reprezentatywny dla rajdu. Na nim zrobiliśmy 5 przejazdów ostatecznie zajmując 1 miejsce. Co dla nas jednak najcenniejsze w 3-4 przejazdy bardzo zbliżyliśmy się do ustawień auta, które były dobre na sobotnią rywalizację.
Sobota to aż 118 kilometrów ścigania. Odcinki w okolicach Kazimierza Dolnego i Kraśnika są bardzo specyficzne i wymagające. Nawierzchnia tegorocznego rajdu była dość brudna ze względu na burze i wichury, które w ostatnich tygodniach dały o sobie znać w tych rejonach. Śliska, zmienna nawierzchnia nie pozwala tak naprawdę na jazdę na limicie od startu do mety. Każda załoga, która próbuje wyciągnąć maksimum z każdego hamowania w którymś momencie może się pomylić.
My z Szymonem staraliśmy się na tym rajdzie złapać ponownie wyczucie jazdy na asfalcie. Dodatkowo mieliśmy duże doświadczenie na Rajdzie Nadwiślańskim z przeszłości, które chciałem w umiejętny sposób wykorzystać. Poza OS2 na którym musieliśmy zawracać po przestrzelonym hamowaniu wystrzegaliśmy się błędów i niebezpiecznych sytuacji.
Myślę, że bardzo pomógł nam ostatni sezon w Mistrzostw Europy. Na Rajdzie Fafe, Wysp Kanaryjskich i Węgier pogoda i nawierzchnie zmieniały się non stop. Przyzwyczaiłem się już do tego, że stojąc na starcie często nie mamy właściwych opon i ustawień. Może też ze względu na to OS4 Wilków, który w połowie pokonaliśmy w deszczu na slikach rajdowych poszedł nam dobrze. To dla mnie duża satysfakcja, ponieważ jeszcze niedawno pamiętam, że każde zabrudzenie na drodze i zmiana pogody powodowały duże straty w naszej jeździe. Tutaj wskoczyliśmy na odrobinę wyższy poziom.
Ostatecznie rajd zakończyliśmy na 1 miejscu w klasyfikacji generalnej zdobywając również komplet punktów za Power Stage. To był dla nas naprawdę dobry dzień i dobre asfaltowe złapanie tempa.
Chciałem również zwrócić uwagę na naszych konkurentów- Tomasz Kasperczyk Rally Driver z Damianem Sytym, jak zawsze, na Rajdzie Nadwiślańskim pokazali wspaniały poziom sportowy, Wojciech Chuchała z Sebastian Rozwadowski to zawsze trudni rywale, bo Wojtek to naprawdę utalentowany i doświadczony zawodnik, który w 2017 roku uczył mnie rajdowego rzemiosła.
Moją uwagę zwrócił również mój zespołowy kolega Kacper Wróblewski Rally Driver z Kubą Wróblem, którzy pojechali bardzo szybką 2 pętlę rajdu- jestem przekonany, że Wasze pierwsze zwycięstwo oesowe to tylko kwestia czasu! Bardzo dobre tempo zaprezentował również Adrian Chwietczuk z Mistrzem Jarkiem Baranem, którzy w mojej opinii, wykonali jeszcze lepszą pracę na asfalcie niż na szutrze.
Jutro 6 rano wsiadamy z Szymonem do samolotu na kolejną wspaniałą rajdową przygodę. 3 runda Mistrzostw Europy- Rajd di Roma Capitale. Wierzę, że mamy tam coś do pokazania. Trzymajcie mocno kciuki, a ja będę trzymał kierownicę! Naprawdę cieszę się, że mogę startować w ostatnim czasie w kolejnych rajdach jeden za drugim. Aż chciałoby się, aby można tak było w sposób nieprzerwany…